Brazylijski amant Reynaldo Gianecchini (Barwy Grzechu) obchodzi dziś swoje 40 urodziny. Żywy i pełen entuzjazmu jest daleki od kryzysu wieku średniego. W poniższym wywiadzie bożyszcze kobiet opowiada o swoim życiu, pasjach, chorobie i najnowszej roli.
Jak czujesz się jako 40-latek? Przechodzisz kryzys wieku średniego?
Absolutnie nie mam kryzysu! Widzę piękno w tym wieku. Sądzę, że dojrzałość jest zawsze mile widziana, trzeba tylko pamiętać o nie traceniu głowy i odpowiednim dbaniem o siebie. Każdy wiek powinien być przeżywany zgodnie z tym, co oferuje. Czuję super wigor, pełnię życia, niesamowicie się tym cieszę. Mój umysł jest czysty, bo pozbyłem się wszelkich niepokojów, wiem czego nie chcę od życia. Myślę, że 40 lat to szczególny wiek.
Jest coś czego jeszcze nie zrobiłeś, a na co masz ochotę?
Nie mam wielkich marzeń, które cieszą tylko chwilę. Czuję się zrealizowany. Chcę chwytać dzień z wszystkimi niespodziankami, które daje życie. Chcę żyć w spokoju, z przyjemnością cieszyć się wszystkim, co przynosi los. Nie myślę o przyszłości. Ideałem jest dokonywanie odpowiednich wyborów w odpowiednim czasie. Lubię być zaskakiwany. Czasami snujemy plany, a życie i tak płata nam figle. Dlatego warto pozwolić się zaszokować.
Jak interpretuje się “Nanda” w “Guerra dos Sexos?”
Kocham grać “Nanda”. Czuję rozkosz tworząc tę postać. Jestem zauroczony jego niewinnością. On ma bardzo dobre serce, a jednocześnie jest zabawny, nerwowy i spontaniczny. On nie jest jednowymiarowy, on jest bardzo złożony. Jest świetny do grania!
Czy są jakieś strony tej postaci, z których wychodzi prawdziwy Reynaldo?
Moje strony z Birigui (śmiech). Prostota, naiwność i brak złośliwości. Jest w tej postaci dużo ze mnie samego, bo wychowywaliśmy się tak samo. Świat “Nanda” jest moim światem. Przyjechaliśmy z tego samego miejsca.
W telenoweli Nando jest nieszczęśliwie zakochany w Julianie (Mariana Ximenes – Z Głową w Chmurach), z której nie umie zrezygnować. Czy miałeś podobne doświadczenia? Reagujesz tak samo na miłość, jak twój bohater?
Dziś tego nie mam, ale w okresie dojrzewania miałem wiele miłostek. Jako nastolatek marzyłem o trzech dziewczynach. Były to uczucia platoniczne, bardzo wyidealizowane i pasjonujące. Za każdym razem jak nagrywam sceny, przypominam sobie tamten okres. Obecnie nie miewam takich namiętności, ale w każdej chwili może się coś zmienić. Nawet najbardziej racjonalne i praktyczne osoby mogą zostać zaskoczone przez miłość i stać się z dnia na dzień stać megaromantykami, lecz mnie to jeszcze nie dotyczy.
Nando zawsze przeklina swój brak szczęścia. Czy w pewnym momencie swojego życia też czułeś się jak pechowiec?
Nigdy! Myślę, że to największa rozbieżność między mną, a Nandem. Jestem całkowitym optymistą i we wszystkim widzę doskonałe rozwiązanie. Nawet swoje pomyłki widzę jako coś dobrego. Nando nie. On jest pesymistą i dlatego przyciąga nieszczęścia. Myśli, że wszystko idzie źle i nie stara się tego zmienić.
Nando jest obiektem westchnień wielu bohaterek z “Guerra dos Sexos”. Jak radzisz sobie z zachwytem kobiet w prywatnym życiu?
Nie mam z tym problemów. Podczas leczenia otrzymałem od ludzi wiele wsparcia, co było dla mnie bardzo ważne. To uświadomiło mi jak duże znaczenie mają fani.
Teraz, kiedy jesteś bardziej dojrzały, uważasz, że stosunek twoich fanów do ciebie się zmienił?
Wcześniej, gdy debiutowałem, wszystko robiłem bezmyślnie, bo wszystko było dla mnie nowością. Tak samo jak w tamtym okresie już nigdy nie będzie. Na początku doprowadzało mnie to do histerii. Dziś nie umiej jednoznacznie określić liczby moich fanów. Otrzymuję wiele sympatii od dzieci, nastolatków, osób starszych, kobiet w średnim wieku, jak i mężczyzn, których bawi moja postać. Uważam to za olbrzymią zaletę mojej pracy.
Wolisz grać role dramatyczne, czy komediowe?
Uważam, że trudniej zrobić komedię niż dramat. Komedie są bardzo interesujące i lekkie. Po nagraniu scen komediowych wracam do domu o wiele bardziej wyluzowany, jak bym wracał z jakiejś zabawy. Na planie bardzo dobrze się bawimy.
Uważasz, że ta rola oznacza twój powrót do świata telewizji?
Nie sądzę. Szczerze mówiąc, odnoszę wrażenie, jakbym leczenie przechodził 10 lat temu. Wszystko dzieje się tak szybko, tak wiele zmieniło się w moim życiu. Nie mam czasu za dużo o tym myśleć, muszę przeć do przodu. Mój powrót był w teatrze. To miało dla mnie charakter symboliczny. Nie czułem rozstania z telewizją, odnoszę wrażenie, jakbym nigdy z niej nie odchodził.
“Guerra dos Sexos” oznacza też powrót Drici Moraes (Alvaro). Przypadkowo gracie w tym samym wątku. Te okoliczności mają dla was jakieś znaczenie?
Dużo rozmawiamy. Mam do niej ogromne przywiązanie. Mówimy o życiu, o jego podstawach, o zmianach, jakie przeszliśmy. Wymieniamy się swoimi spostrzeżeniami.
Jak zareagowałeś na wieść o ponownej współpracy z Silvio de Abreu (autor telenoweli) i obsadą, z którą już się znałeś?
Byłem zachwycony! Wszystko w tej telenoweli mnie przyciąga! Silvio jako autor, Jorginho jako reżyser i obsada, w której są sami przyjaciele. Takie spotkania są wspaniałą rzeczą. To jeden z powodów, dla których gram w telenowelach.
Źródło: http://tvg.globo.com/novelas/guerra-dos-sexos/index.html
stolad
widac ze swietny facet ma 40 i nie boi sie starzec, i pewnie dobry aktor, podoba mi sie jego podejscie do zycia, zyje z dnia na dzien, to prawda gdy cos sie planuje zazwyczaj, konczy sie na planowaniu :)