Spędziła cztery dni w Madrycie, do którego przybyła w jednym celu: pokazać Hiszpanom swój najnowszy film „Miss Tacuarembó”, reżysera Martína Sastre. Produkcja została niedawno nagrodzona podczas festiwalu w Maladze w kategorii: najlepszy film i najlepszy scenariusz. Aktorka, piosenkarka i projektantka, razem z reżyserem i aktorami, Alejandrem Tous i Rossy de Palma, przekonywała do odwiedzenia sal kinowych podczas konferencji prasowej i lśniła na przedpremierowym pokazie dzieła. W wywiadzie dla hiszpańskiego magazynu „TeleNovela” Natalia opowiada o swoich doświadczeniach z planu, spełnionych marzeniach i najbliższych planach.
– Co uwiodło cię w tym filmie?
– Spodobał mi się fakt, że to musical, gdyż jestem też piosenkarką. Oprócz tego, po przeczytaniu scenariusza poczułam się utożsamiona z postacią Natalii. Dziewczynka dorasta pod wpływem telenoweli „Cristal” i odkrywa, że korona Miss miasteczka jest jej jedyną szansą na porzucenie nudnego życia. Ja, w wieku 16 lat, także wyjechałam w Urugwaju do Buenos Aires w poszukiwaniu marzenia.
– To twój pierwszy musical?
– Tak. To było cudowne doświadczenie i jestem wdzięczna temu, że mogłam pokazać wszystkie moje aspekty artystyczne. Śpiewałam, grałam i tańczyłam choreografie. Najprawdopodobniej ta ostatnia część najwięcej mnie kosztowała. Spędziłam wiele godzin ćwicząc.
– Postać, jaką grasz, pragnie zostać gwiazdą jak Jeannette Rodríguez, odtwórczyni głównej roli w telenoweli „Cristal”. Ty także śledziłaś ten serial?
– Oczywiście. Moja mam była fryzjerką i przyjmowała klientów w domu. Każdego popołudnia, podczas gdy ona pracowała, ja oglądałem serial popijając kawę z mlekiem i zajadając się biszkoptami. Wyobrażałam sobie, że jestem Jeannette Rodríguez i całuje mnie Carlos Mata. Później ćwiczyłam tą scenę przed lustrem w pokoju.
– A teraz mogłaś poznać Jeannette, która także miała swój udział w „Miss Tacuarembó”…
– Tak, dzień w którym ją poznałam był niesamowity. Płakałam z emocji i nie mogłam w to uwierzyć. Powiedziałam jej, że podziwiam ją od ósmego roku życia, że byłam zagorzałym widzem jej telenoweli oraz podziękowałam za udział w filmie.
– Czy jakaś inna telenowela przyciągnęła twoją uwagę tak, jak ta?
– Tak. Mieszkałam dwa lata w Hiszpanii – moja rodzina pochodzi z Galicji – i oglądałam „Verano azul”. Podobały mi się także seriale z Veronicą Castro, w szczególności „Rosa salvaje”.
– Od kilku lat występujesz na dużym ekranie. Czy to oznacza, że nie zobaczymy cię już w żadnej telenoweli?
– Ależ skąd. Telewizja była moją pierwszą miłością i nie odsuwam myśli o powrocie. Muszę tylko znaleźć czas i postać, która mnie poruszy, która mi się spodoba i będzie mnie przedstawiać. Zagrałam wiele ról dla małego ekranu i nie chcę popadać w stereotypy.
– Marzysz o osiągnięciu swoich celów tak, jak Natalia z filmu?
– Każdego dnia. Kiedy przestajesz marzyć, umierasz. Nigdy nie wolno przestawać tego robić.
– Jakie masz cele?
– Utrzymać w równowadze moją karierę zawodową z życiem na wsi. Uwielbiam sadzić drzewa, pielęgnować orchidee i mam nawet ogród warzywny. Niestety, ze względu na pracę nie mogę poświęcić temu tyle czasu, ile bym chciała.
– Czy twoje marzenia się spełniły?
– Niektóre tak. Wystąpiłam w kinie, poznałam Jeannete Rodríguez i wydałam trzy płyty.
– Nagrasz jeszcze jedną?
– Być może w przyszłości, ale nie teraz. Mój mąż, Ricardo Mollo, jest muzykiem i zawsze mnie do tego namawia. Mamy własne studio w domu i komponujemy utwory, ale w tej chwili wolę poświęcić się aktorstwie, które jest moim zawodem. Kiedy nagram płytę, będzie ona odpowiednia do mojego wieku i z historiami z mojego życia.
– Telenowela „Zbuntowany anioł” przyniosła ci światową sławę. Jakie zachowujesz z niej wspomnienia?
– To była moja trzecia główna rola i na zawsze pozostanie w moim sercu. Jej historia była moim pomysłem i ludziom się spodobała. Mając zaledwie 19 lat, przyniosła mi cudowną okazję poznania 40 krajów i była także trampoliną do świata muzyki. Zaśpiewałam i skomponowałam utwory na płytę.
– Jakie projekty czekają na ciebie teraz?
– Zagram w dwóch filmach. „Wacolda”, z Lucíą Puento, który opowiada historię Josepha Menele, lekarza i naukowca, nazisty; i „Mala”, Adriana Caetano, w którym wcielę się w postać płatnej zabójczyni, która będzie stawiać czoła mężczyznom znęcającym się nad kobietami. To ciężki thriller i muszę się do niego odpowiednio przygotować.
– Czy w twoich planach jest miejsce na macierzyństwo?
– Tak i mam nie coraz większe chęci, ale poczekam, aż w pełni poczuję, że tego chcę. Teraz nie jest na to właściwy moment.