Nagroda Publiczności w sekcji Panorama na tegorocznym festiwalu w Berlinie oraz Specjalna Nagroda Jury na festiwalu Sundance 2015.
Val (Regina Casé) pracuje jako gosposia bogatej rodziny w São Paulo. Pierze, gotuje, sprząta i jest powiernicą 17-letniego Fabinho (Michel Joelsas), którego matka nigdy nie ma dla niego czasu. Val sama ma córkę, ale nie widziała jej od lat. Zostawiła ją w rodzinnym mieście pod opieką krewnych. Niespodziewanie dziewczyna zapowiada swój przyjazd. Jessica (Camila Márdila) jest teraz młodą, pewną siebie kobietą, ma zamiar studiować architekturę w São Paulo i nie przyjmuje do wiadomości relacji państwo-służba. Zamiast zamieszkać w pokoiku matki, zajmuje pokój gościnny, bierze co chce z lodówki, a nawet bawi się w basenie z Fabinho i jego przyjaciółmi. Krok po kroku, niegdyś nienaruszalne reguły domowe zaczynają się rozpadać, wbrew woli Val. I w końcu, w środku awantury między matką a córką, wychodzi na jaw tajemnica Jessiki… Jaka? Tę, odkryć musicie sami.
Nowy obraz Anny Muylaert może uwierać. I uwiera. Oraz uderza. W kogo? W brazylijską klasę średnią. “Prawie jak matka” to idealnie zbalansowana symbioza gatunku komedii (tej inteligentniejszej) z tym trudniejszym – kinem psychologiczno-socjologicznym. Na oczach widza zostaną przetarte szlaki w dawnych i wąskotorowych sposobach myślenia o ludziach, które po latach od “wyzwolenia niewolników” nadal siedzi głęboko pod skórą dużej części społeczeństwa, zwłaszcza w państwach jak Brazylia, gdzie nadal grubą kreską jest oddzielona “biedota” od arystokracji.
Film jest sztuką. Jednoosobową, w której główną gwiazdą i ciągnącą go “lokomtywą” już od pierwszych chwil zostaje ceniona i bardzo popularna w Brazylii aktorka – Regina Casé. Kiedy pojawiała się na ekranie, zabierała blask innych, którzy automatycznie stawali się częścią tła, dekoracji – kolejnym rekwizytem. Casé rewelacyjnie wręcz wcieliła się w rolę oddanej, znającej swoje miejsce w szeregu i “nie wychylającej” się gosposi.
“Prawie jak matka” to film ukazujący skomplikowane relacje między ludzkie, a przede wszystkim tej niby prostej, ale jakże skomplikowanej formy społecznej – rodziny. Nic nowego, a jednak! Tyle podejść, ile odcieni relacji rodzicielskich oraz międzyklasowych. Pozycja idealna na wiosnę – wciągnięci w historię, jesteśmy świadkami przebudzenia poczucia wartości i przynależności tam, gdzie można się ich było najmniej spodziewać.
MG