Jubileuszowa piętnasta edycja Międzynarodowego Festiwalu Filmowego T-Mobile Nowe Horyzonty to nie tylko wymówka, ale i powód, by tego lata spędzić choć kilka godzin w sali kinowej. W programie wrocławskiego festiwalu, odbywającego się od 23 lipca do 2 sierpnia, znajdziemy filmowe nowości z całego świata, w tym także z Hiszpanii, Portugalii oraz krajów Ameryki Południowej – im wszystkim przyglądamy się poniżej. Ale to także szansa, by nadrobić zaległości z ostatnich miesięcy – organizatorzy przewidzieli pojedyncze seanse takich filmów jak “Dzikie historie”, “Pod ochroną” czy “Gloria”.
“Epokowy projekt” (oryg. La obra del siglo), reż. Carlos M. Quintela, Kuba/Argentyna, 2015
Nagrodzona na festiwalu w Rotterdamie kronika wielkiej przegranej lub kilku. Inne, nowoczesne oblicze kubańskiej melancholii ruin – Juragua, upadłe miasto zbudowane od zera w latach 80. przy pierwszej na Kubie elektrowni atomowej, niedokończonej wskutek upadku ZSRR. Trzy pokolenia Kubańczyków tkwią w niewielkim pracowniczym mieszkaniu. Opiekujący się złotą rybką staruszek Otto, bezrobotny inżynier bez perspektyw Rafael i najmłodszy, opuszczony przez dziewczynę Leo – dziadek, ojciec i syn – zmuszeni są żyć razem. Dławieni frustracją i brakiem nadziei, nieustannie konfrontowani z przeszłością, szukają w niej punktu zaczepienia. Ich wspomnienia ilustrowane są fragmentami starych reportaży z kubańskiej telewizji, w których propagandowy entuzjazm nadaje atomowemu projektowi niemal erotyczną aurę. Upadek projektu narusza przede wszystkim istotę męskości bohaterów. Carlos M. Quintela tworzy egzystencjalną metaforę – Kuba od lat znajduje się w sytuacji patowej, a jego rodakom do przetrwania zdaje się wystarczać absurdalny humor wymieszany z tęsknotą za minionym. (Agnieszka Szeffel, nowehoryzonty.pl)
“Morze” (oryg. Mar), reż. Dominga Sotomayor, Chile/Argentyna, 2015
Trzydziestoparolatkowie Martín i Eli spędzają lato na argentyńskim wybrzeżu, w palącym słońcu czytają horoskopy, grają na gitarze i toczą bezcelowe dyskusje o życiu. Pozorny spokój zakłócają jednak wzajemne pretensje i spory o nieznaczące szczegóły. Pełną napięcia intymność pary przerywa nagłe pojawienie się matki mężczyzny. Jej głośna obecność okazuje się przytłaczająca i „Mar” (skrót imienia bohatera, jak i „morze” po hiszpańsku) zaczyna szukać miejsca dla siebie pomiędzy dwiema kobietami swojego życia. Dopiero tragiczne w skutkach uderzenie pioruna zmusi wszystkich do skonfrontowania się z prawdą o sobie samych. Autorka nagradzanego debiutu pełnometrażowego Od czwartku do niedzieli (m.in. nowohoryzontowe Grand Prix w 2012 roku) gościła już we Wrocławiu, także jako członkini jury 13. MFF T-Mobile NH. W charakterystycznym dla siebie subtelnym i spokojnym, ale trzymającym w napięciu stylu portretuje parę wciąż jeszcze młodych ludzi, których związek utknął w martwym punkcie. (Agata Bratek, nowehoryzonty.pl)
“W objęciach węża” (oryg. El abrazo de la serpiente), reż. Ciro Guerra, Kolumbia/Wenezuela, 2015
Amazoński szaman Karamate to ostatni Mohikanin swego ludu. Tylko on zna tajemnicę Yakruny – rośliny, która jest remedium na wszystkie choroby człowieka. To cel poszukiwań dwóch białych naukowców, którym szaman towarzyszy przez 40 lat. Ich podróż powoli zamienia się w pełną tajemnic wyprawę do jądra ciemności. Obie wędrówki, podczas których szaman prowadzi naukowców przez Amazonię, krzyżują się wielokrotnie, wywołując poczucie bezczasowości miejsca, w którym się odbywają. Naukowcy uświadamiają sobie, że logika, którą się kierują, jest bezużyteczna w świecie mitów i rytuałów realniejszych od nauki. Po drodze wiele na nich czeka: od kanibalizmu po zdegenerowane kulty wyrosłe z katolicyzmu. Film pokazuje fantasmagoryczną podróż zarówno w głąb Amazonii, jak i samego siebie. Obserwujemy świat intuicji, w którym przypadek, szaleństwo i magia odgrywają równorzędne role. Skojarzenia z Czasem apokalipsy Coppoli czy jego pierwowzorem, Jądrem ciemności Conrada, nie są przypadkowe. Czarno-biały film powstał na podstawie dzienników podróży przez kolumbijską Amazonię, napisanych przez Niemca Theodora Kocha-Grunberga i Amerykanina Richarda Evansa Schultasa.
“Ciało Anny Firtz” (oryg. El cadáver de Anna Fritz), reż. Hèctor Hernández Vicens, Hiszpania, 2015
Pewnego wieczoru do kostnicy trafia ciało. Przyjmując je, młody pracownik odkrywa, że należy ono do Anny Fritz, pięknej aktorki i celebrytki, zmarłej nagle z nieznanych przyczyn. Dzwoni pochwalić się kumplom, którzy koniecznie chcą z bliska zobaczyć przedmiot pragnień tłumów. Może też dotknąć? Czemu by nie – mają dla siebie całą noc, przecież denatka się nie obudzi. Ciało Anny Fritz to trzymający w napięciu thriller, rozpisany na czworo aktorów i w całości rozegrany w zamkniętej, oświetlonej trupim blaskiem przestrzeni kostnicy. W swoim debiutanckim filmie Vicens odważnie wkracza na jedno z najbardziej mrocznych i zakazanych terytoriów kultury, jakim jest nekrofilia. Porusza się jednak po nim z zaskakującą lekkością i przyswajalnością. Potworność rodzi się niepostrzeżenie, wśród żartobliwych spojrzeń i niefrasobliwych komentarzy, a granica, która dzieli człowieka od monstrum, okazuje się bardzo cienka. (Grzegorz Kurek, nowehoryzonty.pl)
“Wieczny smutek” (oryg. La tirisia), reż. Jorge Pérez Solano, Meksyk, 2014
W otoczonym górami rejonie Mixteca, jak w kropli słonej wody z bijących tam źródeł, odbija się cały Meksyk – odizolowana od świata, jakby skostniała w blasku słońca kraina, wypełniona ciszą i kobiecym smutkiem. Flora tego malowniczego i surowego zakątka staje się u Jorgego Péreza Solano fallicznym symbolem. W pierwszej scenie kobieta w ciąży idzie szutrową drogą w otoczeniu gigantycznych kaktusów. Na jednym z nich „przysiadła” różowa foliowa torebka, podziurawiona ostrymi jak noże kaktusowymi kolcami. W Wiecznym smutku sprawcą ciąż mężatki Cheby i pasierbicy Ángeles jest ten sam mężczyzna – Silvestre, który marzy o podróży samolotem. Kiedy nieślubne dziecko Cheby przyjdzie na świat, a jej pracujący z dala od domu mąż zapowie swój powrót, kobieta będzie musiała je oddać. Spróbuje pozbyć się smutku w rytuale topienia kwiatów w nurcie rzeki, ale uczucie jest zbyt głębokie, a jej serce zbyt ściśnięte bólem. Solano opowiada o rozpadzie meksykańskiej rodziny, w której relacje oparte są na przemocy i niesprawiedliwości. Ulgę w kobiecym losie może przynieść jedynie ucieczka. (Agnieszka Szeffel, nowehoryzonty.pl)
“Wideofilia” (oryg. Videofilia (y otros síndromes virales)), reż. Juan Daniel F. Molero, Peru, 2015
Cyberseks, dragi i apokalipsa. Peruwiański reżyser porywa widzów w psychodeliczną podróż do najstarszej dzielnicy Limy i na koniec Internetu. Przewodnikami po pełnych geeków kafejkach internetowych i inkaskich ruinach jest grupa nastolatków uzależnionych od technologii. Główna bohaterka, Luz, pracowicie spędza ferie szkolne – eksperymentuje z narkotykami i flirtuje na czacie z nieznajomym chłopakiem. Z kolei Junior postanawia spełnić swoje marzenie, kręcąc amatorskie filmiki porno. Juan Daniel F. Molero przekonuje, że od przepowiadanego przez Majów końca świata gorsza jest rzeczywistość „wirtualnych dzieci”. Jego debiut fabularny to przedłużający się, narkotyczny trip po przedawkowaniu popkultury, który więcej ma wspólnego z wideo-artem niż kinem interwencyjnym. Ekran pulsuje od gifów i memów, postaci toną w pikselach, dialogi nikną w powodzi wizji z YouTube’a i sensacyjnych wiadomości telewizyjnych. Świat w “Wideofilii” rozpada się pod wpływem wirusa współczesności. (Mariusz Mikliński, nowehoryzonty.pl)
Po więcej informacji o festiwalu sugerujemy udać się na stronę nowehoryzonty.pl