Po wielkim sukcesie filmu „Stare grzechy mają długie cienie”, zdobywcy 10 nagród Goya oraz Nagrody Publiczności Europejskich Nagród Filmowych, Alberto Rodríguez powrócił do projektu sprzed kilku lat. Jego realizacja miał zająć się tuż po zakończeniu pracy nad „Operacją Expo”, jednak wymagała ona finansowego wkładu, na który wtedy nie mógł sobie pozwolić. „Człowiek o tysiącu głów” (oryg. El hombre de las mil caras) jest najdroższym filmem w dorobku reżysera, choć jak zapewnia jego budżet, opiewający na sumę 5 milionów euro, i tak był dość napięty.
W Hiszpanii film był prezentowany jako „historia człowieka, który oszukał cały kraj”. Oczy widzów miały być ponownie zwrócone w kierunku postaci Francisca Paesy, szpiega, dyplomaty, oszusta, handlarza broni, tajnego agenta hiszpańskiego rządu odpowiedzialnego za operację przeciwko ETA, który pomógł Luisowi Roldánowi, dyrektorowi generalnemu policji, wywieźć z kraju 1,5 miliarda peset. „Kiedy zasiadałem do pracy nad filmem, wiedziałem o Paesie tyle, co wszyscy, czyli nic. O Roldánie słyszałem natomiast, że uciekł z kraju z furą pieniędzy i został zatrzymany w Laos. Kiedy okazało się, że naprawdę nigdy go tam nie było, zrozumiałem, że warto opowiedzieć tę historię ze względu na szerokie echo jakim się odbiła oraz ze względu na zgiełk wokół tego, gdzie jest Roldán” – wspomniał reżyser w wywiadzie dla magazynu „Academia”.
Jednakże, ani wnikliwe zbieranie i wryfikowanie informacji, ani lektura książki Manuela Cerdána, na której częściowo oparty jest scenariusz, ani nawet rozmowy z dziennikarzami, adwokatami, świadkami wydarzeń nie doprowadziły Rodrígueza do odkrycia prawdy o osobie Paesy. „Pojąłem, że nigdy nie dowiemy się, co się zdarzyło. Istnieje tak wiele różnorakich teorii, że postanowiliśmy opracować własną i trzymać się jej. Jestem o nią spokojny, ponieważ jeden z naszych kontaktów, po przeczytaniu scenariusza powiedział, że mogło być właśnie tak, jak my to przedstawiliśmy” – dodał.
Rodríguez stanął przed szansą zdobycia informacji z pierwszej ręki poprzez rozmowę z samym Roldánem, jednak z niej nie skorzystał. „Okazja nadarzyła się na mniej niż miesiąc przed rozpoczęciem zdjęć. Obawiałem się jednak, że spotkanie mogłoby wpłynąć znacząco na scenariusz i zbudowaną przez nas postać” – wyjaśnił. Szansy na spotkanie z dotąd nieuchwytnym Paesą nie było. Zapytany o to, czy jeszcze żyje, reżyser odpowiedział krótko: „Nie wiem, ale wiem z dobrego źródła, że jeszcze do niedawna bywał w Hiszpanii każdego miesiąca”.
„Człowiek o tysiącu twarzy” nie jest filmem politycznym, jak mogłoby się zdawać, lecz próbą opisania tego, jak skonstruowany jest świat. „To film o oszustach, kuglarzach, kłamcach, cwaniakach, którzy wykorzystują innych” – dopowiada reżyser. Jego protagonistami są mężczyźni: Eduard Fernández, choć niepodobny fizycznie, idealnie kreujący postać Paesy, Carlos Santos, który swoim uporem i determinacją przekonał reżysera, że potrafi nakreślić ciekawą postać Roldána, oraz José Coronado, przejmujący rolę narratora i wiernego wspólnika Paesy, Jesúsa Camoesa. Na drugim planie jedyna znacząca postać kobiety, Nieves, żona Roldána, kreowana przez Martę Eturę. Film miał swoja premierę na festiwalu w San Sebastian, którego jury przyznało Eduardowi Fernándezowi Srebrną Muszlę dla najlepszego aktora. Otrzymał 11 nominacji do nagród Goya, odniósł zwycięstwo w dwóch kategoriach – najlepszy scenariusz adaptowany i najlepszy debiut aktorski (Carlos Santos).
[tabs tab1=”Zwiastun”]
[tab id=1]
[/tabs]