„Pierwszy raz sięgnąłem po dzieła Kapuścińskiego w trakcie studiów. Zachwyciłem się tym, w jaki sposób opisywał Afrykę. Wtedy sam również odbywałem podróże do Afryki, gdzie kręciłem pierwsze filmy dokumentalne. Jego twórczość miała znaczący wpływ na moją“ – mówi niemal jednym tchem „Jeszcze dzień życia” (hiszp. Un día más con vida) zobaczy ich rodzima publiczność. Hiszpańska premiera filmu odbywa się na festiwalu w San Sebastian, gdzie jest pokazywany w ekskluzywnej sekcji Perlas.
„Kiedy w 2008 roku postanowiłem zrobić film z Kapuścińskim w roli głównej, oboje z Amaią uznaliśmy, że powieść «Jeszcze dzień życia» najlepiej nadaje się do przeniesienia na wielki ekran. Scenariusz do filmu właściwie pisał się sam. Przeskakując ze strony na stronę, w mojej wyobraźni rodziły się kolejne sceny – podróż na południe, retrospekcje” – wspomina reżyser. Powieść przybliża skomplikowaną sytuację Angoli z połowy lat 70. XX wieku. Kraj masowo opuszczają Portugalczycy, dwa fronty zderzają się ze sobą, by przejąć kontrolę. Sami Anglolczycy są skonfundowani.
Polski reporter przyglądający się temu wszystkiemu z bliska jest w tej historii nie tylko osobą narratora, lecz także jednym z bohaterów. „Napisanie dialogów, nadanie głosu Kapuścińskiemu, włożenie w jego usta moich słów sprawiło nam pewną trudność. Pomogły rozmowy z żyjącymi osobami, które go znały. Obdarowały mnie wyjątkowymi historiami, które także znalazły w się scenariuszu” – wyjaśnia De la Fuente. Zarejestrowane przez kamerę rozmowy z żyjącymi bohaterami historii, krajobrazy współczesnej Angoli oraz fotografię zostały wkomponowana w animację. Pomysł na takie przetasowanie zrodził się już na samym początku, choć w innych proporcjach. „Chcieliśmy je zrównoważyć. W trakcie pracy uzmysłowiliśmy sobie, że poszerzenie animacji, kosztem dokumentu przyniesie lepszy efekt. W przygotowanej w 2011 roku trzyminutowej zajawce filmu przekonaliśmy się, że utrzymanie tej formy jest możliwe” – wyjaśnia Amaia.
Nie wszystkie wydarzenia przedstawione w filmie są zgodne z treścią książki. Na przykład rzeź w Lucali, ledwie wspomniana w książce, jest jednym z istotnych momentów w fabule filmu. „Kiedy udaliśmy się w tamto miejsce, usłyszeliśmy o drodze pełnej trupów, zdecydowaliśmy się poświęcić temu większą uwagę. Nasz bohater doświadczył silnych przeżyć, wartych wspomnienia w filmie” – tłumaczy Raúl.
„Jeszcze dzień życia” jest rezultatem prawie dziesięcioletniej pracy. Film powstawał nieśpieszne. Bywało, że wydawał się niemożliwy do zrealizowania. Twórcy zakładali, że trafi do wąskiego gronia odbiorcy, nie należy bowiem do tych, po które sięga się w pierwszej kolejności. Ze względu na formę, jaką mu nadaliśmy, jak i rezultat końcowy. „Jak mawiał Kapuściński sensem życia jest przełamywanie barier. Film czerpie naukę z tej myśli. Powstawał bez strachu, bez kompleksów. Zależało nam, aby stworzyć piękny film, żywy, pełen przygód, która przykuje uwagę widza, ale także by zachęcić tych, którzy obejrzą film do zapoznania się z Kapuścińskim. Gdyby każdy z nas znał jego twórczość, żyłoby nam się lepiej, łatwiej byłoby nam się wzajemnie zrozumieć. Kapuściński był łącznikiem kultur. Brał udział w sporach osób różnych ras, plemion, regionów. Pokazywał świat nieznany” – kwituje reżyser.
RA