Po sukcesie filmu “Stare grzechy mają długie cienie” w Hiszpanii, nagrodzony Goyą reżyser Alberto Rodríguez przymierza się do kolejnego wyzwania. Dokładnie 20 lipca rozpoczną się zdjęcia do “El hombre de las mil caras”, kinowej adaptacji powieści Manuel Cerdána zatytułowanej “Paesa, el espía de las mil caras”. W tytułową postać Francisco Paesa, człowieka o tysiącu twarzach, wcieli się Katalończyk Eduard Fernández (“Stare grzechy mają długie cienie”), a wtórować będą mu José Coronado (“Betibu”, “To już ostatnie dni”), Marta Etura (“Niemożliwe”, “To już ostatnie dni”) i Carlos Santos (“Nawet deszcz”). Premiera zaplanowana jest na drugą połowę 2016 roku.
Kim jest osoba Paesa, która przykuła uwagę najpierw Cerdána, a teraz samego Rodrígueza? Hiszpańska prasa ochrzciła go mianem jednego z “najbardziej fascynujących ludzi ostatnich czterdziestu lat”. Paes był dyplomatą, oszustem, agentem w Ministerstwie Spraw Węwnętrznych, zajmował się przemytem narkotyków, miał powiązania z Antyterrorystycznymi Grupami Wyzwolenia (GAL), był marionetką szefa Gwardii Cywilnej Luisa Roldána, którego w 1994 roku sprzedał Wymiarowi Sprawiedliwości za milion funtów szterlingów, by cztery lata później upozorować własną śmierć. Od tamtego czasu był widywany nie raz, nie dwa razy. W roku 2005 udzielił wywiadu Cerdánie, ówczesnemu redaktorowi naczelnemu magazynu Interviú. Od wielu lat przypisuje mu się współpracę z rosyjską mafią.
Pierwszy klaps na planie “El hombre de las mil caras” padnie w Paryżu. Stamtąd ekipa produkcyjna uda się m.in. do Madrytu, Genewy i Sinpaguru. Szacuje się, iż zdjęcia potrwają jedenaście tygodni. Do pracy nad filmem Rodríguez zwerbował swoich zaufanych ludzi. Za zdjęcia odpowiedzialny jest Alex Catalán, za montaż José M. G. Moyano, za reżyserię artystyczną Pepe Domínguez, a za kostiumy Fernando García. Co ciekawe i ważne, wszyscy czworo w lutym odebrali nagrody Goya za film “Stare grzechy mają długie cienie”, który 25 grudnia zagości w repertuarze polskich kin.