Przed rokiem podczas Berlinale uliczne słupy niemieckiej stolicy były oklejone różowymi plakatami z serbskim aktorem Predragiem Manojlovicem oraz hiszpańską aktorką Paz Vega („Carmen”). W ten sposób obecni na festiwalu producenci próbowali zainteresować przyjezdnych selekcjonerów i dystrybutorów najnowszym dziełem niemieckiego twórcy Veita Helmera („Miłość z księżyca”). Co zresztą im się udało. Obraz trafił przed publiczność w Brazylii, Grecji, Japonii, Korei Południowej, Stanach Zjednoczonych czy Włoch. Zawędrował także do Kazimierza Dolnego na festiwal Dwa Brzegi i znalazł polskiego dystrybutora – fundację Filmowa Warszawa – która przed miesiącem (niestety, na krótko) wprowadziła go do kin pod figlarnym tytułem „Staniczek”.
Już po obejrzeniu zwiastuna można wywnioskować, że twórca zainspirował się bajką o Kopciuszku. Bohaterami filmu są prości mieszkańcy Azerbejdżanu. Jeden z nich, Nurlan, zbliżający się do emerytury maszynista, wyrusza w pożegnalną trasę. Gdy w trakcie podróży niespodziewanie o lokomotywę zaczepia się stanik, mężczyzna odchodzi od sterów, zatrzymuje się w najętym pokoju w Baku i rozpoczyna poszukiwania właścicielki zguby. Uroku filmowi dodaje fakt, że w całej historii nie pada ani jedno słowo.
Tydzień temu „Staniczek” miał premierę na kanale Cinemax. Najbliższe emisje zaplanowane są na 19 marca o godz. 6.00 i 17.15. Znajdziemy go również o każdej porze dnia w ofercie HBO GO.