„To najlepszy film jaki widziałem od lat” – powiedział Pedro Almodóvar po obejrzeniu „Romy” na festiwalu w San Sebastian. Najnowsze dzieło Alfonsa Cuaróna było prezentowane w sekcji Perlas, tej samej, co wyprodukowany przez Almodóvara „Anioł” (w kinach od 1 lutego) czy „Zimna wojna” Pawlikowskiego.
Hiszpański reżyser powtórzył swój zachwyt nad „Romą” przed trzema tygodniami tuż po przedpremierowym pokazie filmu w Madrycie. Jego zdaniem mistrz Cuarón zaserwował widzom dwie godziny wbijające w fotel. „Z początku film odsłania się nieśpiesznie. Obserwujemy serię scen z życia codziennego jak gdyby nie istniała fabuła. Zanim docieramy do sedna opowieści, otwierają się i zamykają niejedne drzwi, widzimy rodzinny samochód próbujący spocząć w przyciasnym korytarzu, zawsze rozkrzyczane dzieci, przyjazd i pożegnanie ojca, psy, psie odchody… mówiąc krótko, życie i jego małe codziennie rytuały. Ponad nimi wszystkimi wyłania się postać Cleo, niani małego Cuaróna. Żeby opowiedzieć o niej, rodzinie, dzielnicy, Meksyku i tak niespokojnym okresie jakim był schyłek lat 60. i początek 70., Cuarón postawił na neorealistyczną historię. Będącą jednocześnie epopeją. Najlepszego i najprostszego Rosselliniego połączonego z wielkością Eisensteina. Taki wyczyn trzeba zobaczyć i podziwiać w salach kinowych” – powiedział.
Film wciąż wyświetlany jest w wybranych kinach studyjnych. Zwolennicy platform internetowych znajdą go w katalogu Netflixa, gdzie pojawił się 14 grudnia.
[tabs tab1=”Zwiastun”]
[tab id=1]
[/tabs]