Widzowie pokochali ją za rolę Manueli w serialu „Akacjowa 38”. To dla niej Sheyla Fariña opuściła rodzinną Galicję i przeniosła się prawie 600 km na południe, do serca Hiszpanii, Madrytu. Po ponad roku pracy na planie, decyzją scenarzystów, wspólnie z Rogerem Berruezo (wcielającym się w Germana) musiała pożegnać się z ekipą i serialem.
Śmierć głównych bohaterów wywołała oburzenie widzów serialu, także w Hiszpanii. Wielu z nich deklarowało, że w ramach solidarności z głównymi bohaterami zakończą oglądanie. Na te rewelacje aktorka reagowała z uśmiechem, bo wiedziała, że kryje się za nimi sympatia widzów. Wiedziała także, że będzie inaczej. „Rozumiem ich zdumienie, ale wiem, że nie rozstaną się z serialem. Jest wciągający! No i będą chcieli zobaczyć, jak Cayetana się pogrąża!” – powiedziała niedługo po zejściu z planu. I miała rację. Serial doczekał się jeszcze sześciu sezonów!
Czy śmierć Manueli była zaskoczeniem dla Sheyli? Oczywiście. Nieprzewidywalność fabuły jest jednym z atutów serialu. „Pamiętam jakby to było wczoraj. Podczas sekretnego spotkania twórcy serialu w dość subtelny sposób poinformowali nas, Rogera Berruezo i Iñaga Garcíę (serialowego Justa) i mnie, co się stanie. Byłam w tak wielkim szoku, że łzy same spływały mi po policzku. Potem zaczęliśmy żartować i szybko mi przeszło. Po powrocie do domu zadzwoniłam do Arantxy Aranguren (Guadalupe), a ona przyszła do mnie razem z Carlosem Serrano-Clarkiem (Pablo) i Albą Brunet (Leonor), żeby mnie pocieszyć” – wspomina aktorka.
Sheyla szybko zrozumiała, że decyzja była słuszna i została podjęta we właściwym momencie. Przez długi czas godziny spędzone planie mocno dawały się jej we znaki, a nawet zaczęły się odbijać na jej zdrowiu. Czasu na odpoczynek miała niewiele, bo po powrocie do domu musiała się uczyć kwestii na kolejny dzień. Dopiero po czterech miesiącach od rozpoczęcia zdjęć mogła skorzystać z pierwszego wolnego dnia. „Nie kontrolowałam emocji. Płakałam bez powodu, aż któregoś razu dostałam ataku paniki. Śmiałam się, kiedy ostrzegano mnie, że to normalne i spotyka każdego aktora grającego główną rolę w codziennym serialu. Myślałam wtedy »ale słabeusze« i dostałam za swoje!” – mówi z uśmiechem i kontynuuje. „Na szczęście atak nastąpił tylko raz i szybko się po nim podniosłam. Przyszły wakacje, dostałam kilka dni wolnego, odwiedzałam rodzinę i coś się we mnie zmieniło. Nabrałam dystansu, coraz łatwiej przychodziło mi zapamiętywanie kwestii i nagle znajdowałam czas po pracy na przyjemności, wypady do kina, wyjście na kolacje” – dopowiada. Przyznaje, że nie jest chorobliwie ambitną osobą i pewnie jej samej trudno byłoby podjąć decyzję o odejściu. „Grałabym do samego końca!” – deklaruje i znów się uśmiecha.
Okazuje się, że był ktoś, przed kim ukrywała prawdę o odejściu z serialu do samego końca. To jej mama! Na początku milczała, bo nie chciała jej martwić. Unikała rozmów telefonicznych, by głos jej nie zdradził i głównie wymieniały się wiadomości. „Mama zna mnie na wylot i w mig zorientowałaby się, że coś jest nie tak” – wyjaśnia. Na trzy tygodnie przed zakończeniem pracy i powrotem do Galicji, w mediach pojawiła się informacja, że serial będzie kontynuowany. Sheyla postanowiła nie zwlekać dłużej i osobiście powiedzieć matce, że nie pojawi się w drugim sezonie. Nie przez telefon, lecz osobiście. Pojechała do La Coruñi i zabrała mamę na spacer. „Akurat jechałyśmy samochodem, gdy zaczęła naciskać. Zatrzymałyśmy się na uboczu, zebrałam się w sobie i powiedziałam prawdę. Ona odparła: »Czułam to w kościach. Mówiłam twojemu ojcu, że coś się święci. Wiedziałam, że odejdziesz« – opowiada.
Jakie powinno być idealne zakończenie miłosnej historii Manueli i Germana według Sheylii? “Nie wiem, nie nie zastanawiałam się nad tym. Byłoby fajnie, gdyby Manuela i Germán mogli pobyć przez jakiś czas szczęśliwi. Chociaż przez tydzień. Bez żadnych dramatów” – odpowiada. Gdyby miała dopisać dalsze losy Manueli, pewnie zrobiłaby z niej czarny charakter. Niekoniecznie morderczynię, lecz kogoś, kto miałby dość zimnej krwi, by torturować Cayetanę” – dodaje. Przyznaje, że podoba jej szekspirowskie zakończenie. „Wyszło dużo lepiej niż się spodziewałam” – podkreśla.
Po wyjeździe z Madrytu Sheyla osiadła w rodzinnych stronach. Wystąpiła w kilku serialach, głównie dla lokalnej telewizji, gdzie nie musi przejmować się akcentem i może swobodnie mówić po galicyjsku. W 2021 roku moglibyśmy ją zobaczyć w miniserialu „Hotel Vidago Palace”, emitowanym w TVP2, w którym zagrała epizodyczną rolę. Drugim domem aktorki jest teatr. Od kilka lat jest związana z teatrem Rendrum i gra obecnie aż w trzech spektaklach: „2Pilgrims”, „Invisibles”, „El chico de la última film”. W ubiegłym roku znalazła się na czele obsady trwającej prawie 2,5 godziny sztuki „Shakespeare en Roma”, wystawianym m.in. na Festiwalu Teatru Klasycznego w Meridzie. Dołączyła także do ekipy serialu „Rapa” z Javierem Camarą („Porozmawiaj z nią”).
Sheyla pożegnała się z Manuelą wzruszającym listem, którego fragment prezentujemy poniżej.
„Droga Manuelo, piszę ten list z powodu naszego nieuniknionego rozstania. Pragnę ci podziękować. Tak wiele nauczyłam się od ciebie i razem z tobą. Poznałam lepiej siebie jako aktorkę. Przekonałam się, czym jest praca w zespole. Jak radzić sobie ze zmęczeniem. Jak stawiać czoła przeciwnościom. Jak mówić po hiszpańsku w sposób, jaki dotąd nie znałam. Jak odnajdywać siebie w tobie i w każdej podejmowanej przez ciebie decyzji. Jak iść naprzód chociaż bolą stopy. Jak płakać i nie wylewać łez i czuć z 200% siłą. Dziękuję ci za wspólną podróż, za to że od pierwszego dnia dopasowałaś się do mnie, i za ten piękny rok pracy, która nie była tylko pracą. Była radością z przebywania z tobą i naszą rodziną z „Akacjowej 38”. Dziękuję i do zobaczenia, Manuelo! Sheyla Fariña”.