Kiedy przed rokiem pojechał wraz z ekipą aktorską – Aną Polvorosą, Macanerą Gómez, Itziar Castro i Eloiem Costą – oraz producentami – Álexem de la Iglesią i Carliną Bang – do Berlina zaprezentować światu swój debiutancki film “Ciała” (oryg. Pieles), wprost skakał z radości. “To tam Hitchcock pokazał «Rebekę» (film otwarcia 1. edycji Berlinale – przyp. red.). I sam też tam był. I teraz ja tam byłem” – wyznał. Miesiąc później, z podobnym entuzjamem i jeszcze bardziej liczbą rożową ekipą, zawiózł film na festiwal w Maladze, gdzie był pokazywany w oficjalnej sekcji konkursowej.
Tak zaczeła się filmowa podróż debiutanckiego filmu 26-letniego aktora i reżysera Eduarda Casanovy, w któym odsłonia przed publicznością swój świat. Są w nim ludzie nieidealni, wyjątkowi, odmienni, nierozumiani, usiłujący ukryć się za własnym cieniem. On rzuca na nich światło, przypinia im diamentowe kamienie i daję im głos. Od nas zależy, czy ośmielimy przysiąść się do nich przysiąść i ich wysłuchać. Najbliższa okazja nadarzy się podczas 18. Tygodnia Kina Hiszpańskiego .
Jak zrodziła się potrzeba podjęcia w filmie tematu marginalizacji społecznej?
Postaci czy ludzie, którzy nie podążają w życiu raz wytyczoną ścieżką, którzy NIE robią tego, co właściwe, którzy NIE są usłużni, są wolni i popełniają błędy, którzy czasem noszą w środku ZŁO i je pokazują, są spychani na margines. Osoby z marginesu są najzabawniejsze i najciekawsze. One są tymi, które mnie interesuje. Są tym, czego społeczeństwo nie chce.
Film „Ciała” jest rozwinięciem twoich wcześniejszych prac. Wskrzeszasz jedną z bohaterek krótkiego metrażu i nie tylko stawiasz ją obok nowych postaci, ale także splatasz ich losy. Według jakiego kryterium tworzyłeś lub dobierałeś bohaterów?
„Ciała” zrodziły się z osobnych historii o ludziach zepchniętych na margines fizycznie i emocjonalnie. Historii opowiadających życie osób, które mnie interesowały. Osób niezdolnych do miłości, niepotrafiących patrzeć, mówić… Kiedy zacząłem je spisywać, każdą z osobna, uświadomiłem sobie, że należy je ze sobą powiązać i stworzyć z nich jeden film. Odniosłem wrażenie, że wołają się nawzajem, że potrzebują siebie, żeby film mógł w ogóle powstać. To jest coś, co łączy mniejszości – wzajemna pomoc.
W filmie bawisz się kontrastami, łączysz deformacje z pięknem czy wyrafinowanie z kiczem. Jednak to myląca gra, gdyż zamiast uwypuklać różnice, sprawiasz, że współgrają za sobą, uzupełniają się. Czyżbyśmy byli w błędzie, dokonując podziałów?
Nie. Myślę, że mamy rację. W rzeczywistości ta mieszanka koncepcji (róż i strach, kicz i elegancja) sprawdza się, ponieważ tworzy estetyczny i emocjonalny kontrast. Wywołuje u widza potrzebę oddzielenia ich od siebie, ponieważ NIE NAUCZONO NAS łączyć ich ze sobą. I dobrze, że to „ćwiczenie” ma miejsce. Gdyby go zabrakło, nie byłoby też filmu. Nie byłoby konfliktu.
Każdy kadr filmu skąpany jest w odcieniu różu. Róż stał się – lub sam uczyniłeś go – kolorem, który cię identyfikuję. Przypisujesz mu jakąś konkretną cechę?
Nienawidzę różu.
Kiedy po obejrzeniu filmu opuściłem salę kinową, poczułem konsternację, a zarazem spokój, pewną satysfakcję. Potraktowałeś z rozwagą każdą stworzą postać, nie osądzałeś jej, ofiarowałeś jej wymarzone, także zasłużone zakończenie. W życiu też jesteś optymistą?
Nie. I nie uważam, żeby zakończenie „Ciał” napawało optymizmem. Jest ono manifestem w obronie wolności, tylko… czym jest owa wolność? Czy postaci będą żyły w wolności po tym, co przez co przeszły? Co więcej, czy będą żyły? Wolność to wybór: chcesz umrzeć czy nie, chcesz zmienić twarz, żeby inni uważali, że jesteś ładny. Takiej wolności doświadczają bohaterowie na koniec filmu, ale czy jest w tym optymizm?
Twoi bohaterowie żyją zamknięci w czterech ścianach i z własnych powodów unikają kontaktu z innymi „normalnymi” ludźmi. Czy paraliżujący ich strach jest słuszny, czy absurdalny? Przecież społeczeństwo mogłoby zaakceptować ich takimi, jakimi są.
Społeczeństwo akceptuje cię takim, jakim jesteś, jeśli zarabiasz krocie albo jeśli uznają cię za jednego z wielu. W przeciwnym razie sprawa się komplikuje. Myślę, że bohaterów „Ciał” cechuje odwaga.
Kto obejrzał już twój film, z pewnością zadaje sobie pytanie o twój kolejny krok. Planujesz wertować dalej ten temat czy zrzucić skórę i spróbować czegoś nowego?
Chcę dzielić się moim światem z innymi. Moim spojrzeniem na świat. I zrobię to. Nie znaczy to jednak, że nie powstanie coś zupełnie nowego. Wszystko, co nas otacza może zmienić się w ułamku sekundy.
Czego życzysz polskiego publiczności? Chciałbyś podpowiedzieć im coś, zanim rozsiądą się na fotelu, żeby obejrzeć twój film?
Na ogół ufam publiczności wybierającej się na pokaz mojego filmu. Bez względu na to, czy przypadnie jej do gustu, czy też nie, jestem wdzięczny za ich piękny gest. Pragnę powiedzieć im tylko jedno: niech z pełną swobodą myślą, co chcą o moim filmie, od najgorszej rzeczy po najwspanialszą.
RA