Dobrze znana, choć od dłuższego czasu nieobecna na naszych ekranach, Edith González (47 lat), przeżywa najlepszy moment swojego życia. Niedługo będzie obchodzić pierwszą rocznicę ślubu z politykiem, Lorenzo Lazo, jest szczęśliwą matką 7-letniej Constanzy, i do tego gra główną rolę w chętnie oglądanej telenoweli „Cielo rojo”, produkowanej przez TV Azteca. W wywiadzie aktorka opowiada o swojej pracy, rodzinie i byciu kobietą.
– Co skusiło cię do przyjęcia propozycji od TV Azteca?
-Spodobał mi się ich projekt. I nie mam tutaj na myśli samej telenowel „Cielo Rojo”, ale projekt przyszłych telenowel, jakie planuje stacja. Stawia na ciekawe historie, dobrych aktorów, produkcje pierwszej klasy… Jestem przekonana, że podjęłam właściwą decyzję.
– Kilka słów o „Cielo Rojo”…
– Główna bohaterka to kobieta o silnej osobowości, którą cechuje ogromna wytrwałość, z czym całkowicie się identyfikuję. To dramatyczna opowieść, poważna, ale realna i na czasie. Jest żywa, pełna zwrotów akcji. Nawet sam tytuł mi się podoba, „Czerwone niebo”. Cieszy mnie również praca u boku Mauricia Islasa. Graliśmy już wcześniej razem i jest znakomitą osobą oraz aktorem, który kocha swoją pracę.
– To nie pierwszy raz, kiedy przeskakujesz do innej wytwórni…
– Tak, przeżyłam już to doświadczenie, gdy podjęłam pracę w Telemundo i wyjechałam do Kolumbii kręcić „Doñę Barbarę”. Kochałam, cierpiałam i silnie przeżyłam to doświadczenie. To pozwoliło mi zrozumieć, że nie jestem aktorką, która realizuje się wyłącznie w jednej sferze. Lubię stawiać na nowe pomysły i wybierać lepsze drogi. Oddaje przy tym całą siebie i wierzę, że to co robię odniesie sukces.
– Jak czujesz się w małżeństwie?
– Całkowicie spełniona. Poślubienie Lorenzo było najlepszym, co przytrafiło mi się w życiu. To dżentelmen pod każdym względem. Jest inteligentny, wrażliwy, przystojny, dobry… co jeszcze mogę powiedzieć? Podoba mi się, że żyje w zgodzie ze samym sobą. To dodaje mu pewności siebie i pozwala mi czuć się przy nim bezpiecznie.
– Jak wyglądają wasze relacje w rodzinie?
– Są bardzo swobodne i zgodne. Jeszcze zanim rozpoczęłam zdjęcia wyjechaliśmy razem na wspólne wakacje, Lorenzo, Lorenza, jego córka, Constanza i ja. Lorenza jest czarującą osobą i świetnie rozumie się z Constanzą. Cieszę się, że między nami dobrze się układa. Żyjemy, jak każda normalna rodzina i każde z nas daje od siebie to, co najlepsze.
– Lorenzo śledzi twoją karierę?
– Myślę, że tak. Co prawda jego życie nie ma nic wspólnego ze światem artystycznym, to jest człowiekiem otwartym i wrażliwym. Kiedy się poznaliśmy, zaprosiłam go, by zobaczył mój film, „Deseo”, aby zobaczyć jaka będzie jego reakcja. Ku mojemu zaskoczeniu, spodobał mu się film, historia, dialogi, obsada. I tak zrozumiałam, że jest tym właściwym człowiekiem, któremu mogę ufać, którego kocham i który dodaje mi siły.
– Co znaczy dla ciebie bycie kobietą?
– Bycie, przede wszystkim, bardzo kobiecą, waleczną, wiedzieć czego się chce i dążyć do tego. Akceptować porażki i próbować je przezwyciężyć. Uważam, że mam te cechy i dlatego razem z Lorenzo świetnie się uzupełniamy. Oboje wiemy, czego pragniemy od związku. Od zawsze stawiano nas, kobiety, na tej drugiej pozycji, za mężczyznami. Walczmy zatem o to, by być traktowane na równi z nimi. Takie jest nasze prawo i odpowiedzialność i tak należy edukować nasze dzieci.
Opracowano na podstawie KENA
Czemu jej tak mało w Polsce?