45-letni aktor mieszka w Miami od 6-u lat, gdzie aktualnie wynajmuje apartament dla swojej rodziny: „Zawiadomili mnie 2 dni przed zakończeniem mojego programu Para Todos, że straciłem mój dom w Stanach Zjednoczonych, a kiedy wręczyłem zadatek na apartament, typ, któremu go dałem, zniknął”.
Po 2-ch miesiącach milczenia Héctor Soberón po raz pierwszy mówi o swoim odejściu z TV Azteci, gdyż program, w którym występował, Para Todos, niespodziewanie zakończył się na początku maja. Prowadzący zapewnia, że zawiadomiono go, o tym 2 dni wcześniej i na dodatek, kiedy chciał odnowić kontrakt z tą telewizją, kierownik powiedział mu, że jego osoba nie była niezbędna dla telenoweli. Mówił także, że przechodzi przez trudne momenty, gdyż przy swoich 45-u latach ma dużo zobowiązań wskutek utraty domu i przedpłaty za apartament i dlatego szybko musi znaleźć pracę. „Szukam pracy i ufam, że szybko coś znajdę, gdyż jestem dobrym prowadzącym, mam energię i sprawiam, że publiczność się śmieje” – podkreśla.
– Héctor, dlaczego odszedłeś?
– Mój kontrakt zaczął się 6 stycznia 2009 i zakończył w listopadzie tego samego roku. Później producentka Magda Rodríguez ponownie ze mną rozmawiała, abym powrócił do prowadzenia Para Todos i zgodziłem się. Ponieważ miały to być tylko 2 tygodnie, nie podpisałem kontraktu, jednak to się wydłużyło i nic nie renegocjowałem.
– Wiesz, dlaczego zakończyło się „Para Todos”?
– Nie. Niestety, odgórnie zdecydowano zakończyć emisję. Być może dlatego, że zaczynał się Mundial, jednak program pozostawił mi nostalgię; wiele osób na ulicy pytało, ‘dlaczego, skoro tak dobrze szło?’. Miałem wspaniałe stosunki z Mimí i z ‘La Guereją’ (María Elena Saldana). Mówiąc inaczej, każdy z nas dorzucił swój kamyczek, żeby program był sukcesem.
– Były inne powody, żeby zdjąć go z anteny?
– Nie wiem, ale wielu zakręciło się koło niego. Postawiłem na program, nawet odrzuciłem telenowelę, którą proponowano mi w Miami; poświęciłem także częste spotkania z rodziną. Skończyło się i pomyślałem: ‘i co teraz będę robić?, zostałem jak pies między dwoma tortami; z niczym’.
– Jak przekazano Ci tę wiadomość?
– Powiedzieli nam tak po prostu, nagle, w poniedziałek i wydało mi się bardzo dziwne, ponieważ tu w Meksyku projekty zawsze kończą się w piątki. Jeszcze weekend przed tym byłem w Miami, gdyż miałem już kupiony bilet lotniczy; byłem z moją rodziną i po powrocie zawiadomili mnie dwa dni przed zakończeniem programu. Zabrałem głos, by zapytać: ‘co teraz będzie dla mnie?’, jednak odpowiedzieli mi: ‘na ten moment nic nie ma, zobaczymy w późniejszej przyszłości’. Nie uspokoili mnie tym i muszę szukać dalej, co aktualnie robię. Z jakiegoś powodu zdarzają się rzeczy, uspokoiłem się i w 100% cieszę się bliskością moich ukochanych osób tu, w Miami.
– Rozmawiałeś z kimś, aby poznać swoją sytuację w firmie?
– Właśnie tak, chciałem renegocjować mój kontrakt, aby grać, jednak kierownik mi powiedział: ‘twoja osoba nie jest niezbędna dla telenoweli’. To przykre, że widzą mnie w ten sposób. Wciąż mam wiele do zaoferowania, mam się dobrze jako 45-latek, dbam o siebie, ćwiczę i jestem w formie; moja figura się nie zmieniła i nie zdziadziałem. Jeśli więc tu nie ma możliwości, znowu będę musiał wyjechać, aby pracować za granicą, gdzie potrafią mnie docenić. W Meksyku dają więcej szans ludziom zza granicy, niż rodowitym Meksykanom, niestety.
– Zdenerwowało Cię to, co zrobili?
– Teraz patrzę na to z innej perspektywy, ponieważ mam inny obraz sytuacji. Mogą mnie uważać za prowadzącego w zupełnie innym stylu. Co więcej, sama Magda (producentka) powiedziała mi, że byłem elementem niezbędnym dla telewizji, że wydawało jej się irracjonalne, że nie biorą mnie pod uwagę do pracy.
– I tak uważasz?
– Oczywiście, powiedziała mi, że złamałem wszystkie reguły prowadzenia programu wśród prowadzących aktorów; pozostali ciągle są niezmienni. Ja, chociaż się mylę, także się śmieję, upadam, bawię się, sprawiam, że publiczność spędza miłe chwile. Nie wszyscy powinni być powściągliwi, poważni, gwałtowni, trzeba też szukać żartu. W moim wieku mam mnóstwo energii.
– Jak długo nie pojawiałeś się na małym ekranie w Meksyku?
– Wróciłem po 6-u latach, ale trzymam rękę na pulsie, gdyż nadal chciałbym grać, oczywiście dobrą rolę.
– Wielu uważa, że tym, którzy mieszkają w Miami, powodzi się bardzo dobrze…
– Nie, w kryzysie, który był w Stanach Zjednoczonych, straciłem mój dom wart 500 tysięcy dolarów (ponad 6 milionów pesos), gdyż miałem do zapłacenia dużą sumę podatków i skończyło się na sprzedaży za 170 tysięcy dolarów (około 2-ch milionów pesos). Pracowałem, aby zapłacić za coś, czego nie miałem. Dużo straciłem; poza tym później zapłaciłem 80 tysięcy dolarów (mniej więcej milion pesos) jako przedpłatę na apartament, który kosztował 600 tysięcy dolarów (7 milionów pesos), jednak znajomy, który mi go sprzedał, oszukał mnie, uciekł z pieniędzmi i nigdy więcej go nie widziałem.
– Pozwałeś go?
– Jestem w trakcie, gdyż oszukał nie tylko mnie, ale i innych przyjaciół.
– Sytuacja ekonomiczna, przez którą przechodzisz, jest trudna…
– Tak, to był bardzo trudny etap. Teraz w Miami nie mam własnego kąta, wynajmuję apartament dla mojej rodziny, jednak przed wszystkimi trzeba robić dobrą minę.
– Z czego aktualnie żyjesz?
– Mam swoje oszczędności i na szczęście dobrze nimi zarządzam; oczekuję też, że szybko znajdę pracę – zakończył aktor.
Źródło: TVyNotas, lipiec 2010