Usadzony wygodnie na sofie na tarasie hotelu Maria Cristina w San Sebastian zaciąga się kolejnym papierosem wyciągniętym z paczki wystającej z lewej kieszeni marynarki. Cierpliwie wysłuchuje zadanego mu pytania, na które wpierw reaguje krótkim śmiechem, po czym przystępuje do udzielenia odpowiedzi. I tak za każdym razem, przed każdym kolejnym dziennikarzem, oczekującym w kolejce na swoją kolej. Każdy z nich chce zapytać prosto w oczy, jak to ucieleśniać detektywa Maria Conde, najbardziej lubianą pośród Kubańczyków postać współczesnej literatury, stworzoną przez Leonarda Padurę i zmyślnie wykorzystaną w czterech powieściach składających się na cykl „Cztery pory roku w Hawanie”. Jorge Perugorría (serial „Lynch”, filmy „Powrót do Itaki” i „Viva”) zdaje się mieć już przygotowaną odpowiedź, którą recytuje z niesłabnącym zapałem. „Od wielu lat zaczytujemy się w powieściach Padury, poznajemy bliżej Maria Conde, dlatego przeniesienie ich na ekran było dla mnie wyjątkowym doświadczeniem, wielką szansą, a zarazem ogromnym wyzwaniem. Conde reprezentuje pokolenie Kubańczyków, które żyło karmione iluzją państwa i społeczeństwa. Iluzją, która w efekcie się nie ziściła” – deklaruje. Zaznacza, że jego kraj przeszedł zmianę, wkroczył na zupełnie inną ścieżkę, obligując obywateli do odnalezienia się w nowych czasach. „Ale Mario Conde żyje w nostalgii za tamtą Kubą, za tamtym marzeniem. Jest postacią odzwierciedlającą pokolenie Kubańczyków pogrążone w tym samym śnie, podejmujące próbę odnalezienia się w nowej rzeczywistości, pragnące zwyczajnie żyć dalej. Dlatego przygotowując się do roli, zaglądałem we własne wnętrze, do zakamarków pamięci, sięgających czasów szkolnych czy studenckich, i karmiłem się tym wszystkim, by tak jak Mario Conde zakosztować tej nostalgii. Rozmarzyć się” – dodaje aktor.
Pomysł przeniesienia na ekran którejkolwiek z powieści Padury zrodził się już przed wieloma laty. „Przeszło dekadę temu” – zaznacza Jorge. Jednak dopiero teraz doszedł do stuku. I zdaniem aktora tak musiał musiało być. „Rzeczy następują wtedy, kiedy mają nastąpić” – kwituje krótko. Za jednym zamachem powstały adaptacje wszystkich powieści z Conde jako protagonistą: „Wichura w Hawanie”, „Gorączka w Hawanie”, „Trans w Hawanie” i „Jesień w Hawanie”. Wszystkie cztery są kryminałami, ale także kronikami rzeczywistości. „Są ważnym świadectwem epizodu naszego życia, naszego miasta” – zaświadcza Perugorría.
„Cztery pory roku” wpisują się połowicznie do nurtu neorealistycznego, który przeważa we współczesnym kinie kubańskim, podobnie jak chilijskim, kolumbijskim czy meksykańskim. Zarówno debiutujący reżyserzy jak i wytrawni twórcy inspirują się prawdziwymi wydarzeniami, świeżymi lub wyciągniętymi z kronik, i budują przeobrażają je w film. W drugiej połowie bliżej im do kina gatunkowego, w którym rzeczywistość służy za tło dla wydarzeń fikcyjnych o zabarwieniu kryminalnym. Stąd sugestia twórców, by klasyfikować serię mianem „karaibskiego noir”. „Padura dowiódł, że takie połączenie się sprawdza. Nie bez kozery uchodzi on za najchętniej czytanego żyjącego pisarza kubańskiego. Kino gatunkowe ma swoją publiczność. Teraz ta sama publiczność będzie nie tylko śledziła sprawy prowadzone przez Conde, ale także zobaczy portret Kuby i ludzi żyjących w tamtych czasach, próbujących radzić sobie w życiu pomimo tak wielu trudności. To perfekcyjne połączenie” – deklaruje aktor. A następnie dodaje z rozmarzeniem: „Oby film podzielił sukces powieści i dotarł nie tylko do publiczności kubańskiej, lecz również międzynarodowej”.
Pierwsza część serii zatytułowana „Wichura w Hawanie” miała swoją światową premierę na festiwalu w San Sebastian – w odrębnej sekcji prezentowane były również pozostałe trzy części – i jeszcze pod koniec września trafiła do hiszpańskich kin. W niedzielne październikowe wieczory wszystkie cztery ekranizacje były pokazywane przez polską telewizję Ale kino+. I znów, podobnie jak z „Powrotem do Itaki”, kubańska produkcja podróżuje po świecie bez daty premiery na Kubie. Jednak, jak podkreśla Perugorría, wejście „Czterech pór roku” na ekrany kubańskich kin lub telewizorów jest tylko kwestią czasu. Wyjaśnia również, że jego poprzedni film miał do pokonania jeszcze inną poprzeczkę. „Był koprodukcją. Praktycznie filmem francuskim. Stąd pojawił się problem z premierą na Kubie. Na szczęście spotkał się z szerokim poparciem ze strony filmowców i pisarzy, którzy wywalczyli jego projekcję podczas tygodnia kina francuskiego. Dzisiejsza publiczność kubańska ma dostęp do wszystkiego, co produkowane jest na Kubie, także dzięki mediom alternatywnym, tzw. „paquetes” (tłum. paczkom) [czyli przenośnym nośnikom pamięci, systematycznie aktualizowanym, rozpowszechnianym przez „lokalnych dystrybutorów”, działających w kilkuwarstwowej sieci, u której źródła może znajdować się na przykład hotel z, wciąż trudno osiągalnym dla przeciętnego Kubańczyka, dostępem do Internetu]” – tłumaczy aktor. I kontynuuje: „Znacznie gorzej przedstawia się kwestia wprowadzenia filmów do sal kinowych, zwłaszcza gdy są koprodukcjami, albowiem Kuba angażuje się jedynie w zakresie ich produkcji. Wciąż jest wiele do zrobienia i do wywalczenia w zakresie wolności dystrybucji filmów w kinach kubańskich. Cały czas walczymy z uprzedzeniami zakorzenionymi w głowach niektórych urzędników”.
Przed Perugorríą czeka kolejna walka, tym razem o premierę wyreżyserowanego przez niego samego i nakręconego przed dwoma laty filmu pt. „Fatima o el Parque de la Fraternidad”, adaptacji powieści Miguela Barneta, za którą pisarz otrzymał w Paryżu literacką nagrodę im. Juana Rulfo oraz Premio de la Popularidad [tłum. Nagrodę Popularności] przyznawaną w głosowaniu organizowanym przez Kubański Instytut Radia i Telewizji. Bohaterem historii opowiedzianej w filmie jest młody chłopak imieniem Manuel García, zwany Manolito, któremu w dzieciństwie objawiła się Matka Boża Fatimska. Manuel emigruje z prowincji do Hawany, gdzie poznaje i zakochuje się w Vaselinie. Ten namawia go do noszenia kobiecych ubrań, popycha w stronę fleszy oraz nakłania do prostytucji. Niestety opóźniające się wejście filmu do kin już dało się we znaki Kubańczykowi. Aktor wyraził swoje niezadowolenie z faktu, że na czarnym rynku ukazała się piracka, nieukończona wersja filmu, którą widziano już w niejednym domu. „Mam nadzieję zaprezentować wkrótce Kubańczykom oraz międzynarodowej publiczności finałową wersję, właściwie zmontowaną. Być może jeszcze pod koniec tego roku zawita do Hiszpanii i rozpocznie podróż po festiwalach” – wyznał.
RA