Bycie aktorką godną Hollywood to marzenie, które spędza sen z powiek wielu latynoskich artystek. Sandrze Echeverríi proces dochodzenia do tego punktu zajął dziesięć lat. W 2012 dostała swoją wielką szansę dzięki angażowi do filmu Olivera Stone’a „Savages”, w którym znalazła się w napisach końcowych obok takich gwiazd jak: John Travolta, Benicio del Toro czy także Meksykanki, Salmy Hayek. W tym roku czeka na nią kolejna szansa – podbicie publiczności amerykańskiej dzięki roli w serialu „The Bridge”, w którym zagra u boku swojego byłego narzeczonego, Demiána Bichira i międzynarodowej gwiazdy, Diane Kruger.
Jak się czujesz na tym etapie swojej kariery, kiedy spełniasz swój „amerykański sen”?
Wejście do Hollywood było procesem żmudnym i bardzo długotrwałym. Kiedy byłam już o krok od angażu, słyszałam: wyszło świetnie, dziękujemy!, a koniec końców rola wędrowała w ręce Amerykanki. Teraz jest etap poszukiwania nowej Salmy, nowej Paz, nowej Sofii Vergara. Zajęło mi kilka lat chodzenie na castingi i szukanie nowych projektów. Co ciekawie, często na nich natykałam się na Anę Serradillę, Marthę Higeradę i inne Meksykanki, które próbowały znaleźć swoje miejsce tam. To była trudna pełna ciężkiej pracy, ale myślę, że dobrze mi idzie.
Trudno jest Latynosce dostać rolę w amerykańskiej produkcji?
Chciałabym, żeby dostanie angażu było łatwiejsze, ale to dosyć skomplikowany proces. Po pierwsze, trzeba wziąć udział w castingu. Trzeba wysłać materiały. Mija dużo czasu zanim zapadnie decyzja. Zawsze zapoznają się z Twoimi wcześniejszymi osiągnięciami. Twoi agenci i menedżerowie muszą zadbać, żeby przesłać „grube” folleto. Ale w końcu po ponad miesiącu angaż przyszedł.
Opowiedz coś o swojej bohaterce z „The Bridge”…
To postać różniąca się od moich wcześniejszych bohaterek. To dziewczyna pochodząca z rozbitej rodziny, która nagle poznaje mężczyznę, dla którego kompletnie traci głowę. Niestety, on zamieszany jest w narkobiznes. To serial, który oddaje rzeczywistość, ale nie trzeba go odbierać personalnie. To nie są wydarzenia, do których dochodzi jedynie w Meksyku. Po części mieszkam w Meksyku, a po części w USA i są to przypadki, o których słyszę wszędzie. Myślę, że wszystkie seriale są swego rodzaju mniej lub bardziej krzywym zwierciadłem rzeczywistości. Może wpłynie on na świadomość ludzką i polepszy sytuację.
Co z Twoją muzyką? Myślisz o niej?
Muzyka zawsze była obecna w moim sercu. Myślę już zrobieniu czegoś nowego, nagraniu kolejnej płyty, ale w tym momencie granie pochłania mój cały czas. Ale nie zapominam i nie porzucam muzyki.
Planujesz nagrać coś ze swoim chłopakiem, Leonardo de Lozanne?
Rozmawiamy o tym. Myślę, że wyjdzie z tego coś ciekawego. Ja pokochałam styl „banda” z kolei on siedzi głęboko w rocku. To byłoby ciekawe połączenie. Pewnego dnia ujrzy światło dzienne.
Jak godzicie swoje terminarze?
Nie ukrywam, że wymaga to wysiłków. Mnie się coraz częściej zdarzają projekty poza Meksykiem, on koncertuje ze swoimi zespołami: Fobia oraz Los Concorde. Kiedy jednak jestem długo poza domem, latam do Meksyku, żeby spędzać czas razem. Przyznaję, jest to męczące i trudne, ale to nieważne, bo uwielbiam spędzać z nim czas. Wiedzieć, jak się czuje. Zawsze jakoś godzimy nasze grafiki. Na ten rok mamy zaplanowanych sporo wspólnych wyjazdów.
W Meksyku Twoi fani oglądają Cię obecnie w Twojej ostatniej telenoweli „Relaciones peligrosas”.
To bardzo mocna i prawdziwa historia. Historia nauczycielki, która zakochuje się i wdaje w romans z niepełnoletnim chłopakiem. Wpada w sieć problemów, kiedy okazuje się, że wybranek jej serca ma 17 lat. Trafia do więzienia, rodzi dziecko. Takie rzeczy zdarzają się w życiu. Serial porusza też bardzo mocno problem bullying’u. To naprawdę ciekawa historia, która porwała mnie od początku.
Jakieś plany produkcyjne?
Obecnie pracuję przy projekcie, którego owoce będzie można oglądać już wkrótce. Jestem też producentką meksykańskiej wersji filmu „Un novio para mi mujer”, który powstaje pod okiem reżysera, Enrique Begné. Jestem pewna, że przypadnie on do gustu publiczności, ale póki co za wcześnie jeszcze na szczegóły.
lubie terz te aktorke jes za fajna
wy tych tenowelach aby tak dalej
ona śliczny i bardzo mocny głos ! :&$
sandra jest super
Uwialbiam Ją :) Życzę jej jak najlepiej :)
Jako Marina genialna! :)
Całkowicie się z tobą zgadzam!
Bardzo lubię głos Sandry pięknie śpiewa, piosenki z El Clon i LFDD super. Ciężko jest Latynosom czy Polakom (jeszcze bardziej)zaistnieć i być tak sławnym jak Salma Hayek, Penelope Cruz czy Antonio Banderas, Sandra dostaje na razie małe role ale życzę jej powodzenia. Chętnie bym obejrzała Relaciones peligrosas u nas w tv.
Najbardziej podobała mi się w La Fuerza Del Destino. Poza tym bardzo ładnie śpiewa. Powodzenia dla Sandry.
Fajny wywiad podoba mi się. Sandra jest śliczną aktorką i ciesze się że dostała rolę w The Bridge. Ja nie lubię Hollywoodu bardziej mi się podoba Latinowood hehe. Życzę Sandrze jak najlepiej i niech spełnią się jej marzenia.